1 November 2015

Trio idealne - kwas glikolowy, hialuronowy i olej jojoba

Autumn is the perfect season for the AHA acids use. My adventure with them began around seven years ago and there's no end to it in sight. I love AHA toners and peels boundlessly but don't want to write only about that. Acids became my starting point for exploration of interesting, good, simple and mostly inexpensive cosmetics that would meet the needs of my skin. That's it. It started with sunburn patches, then melasma came along - hence the idea of ​​exfoliation.

First off for me was mandelic acid, which is recommended as a primer acid for those ones looking to get more acquainted with the alfahydroxy bunch. For those who aren't familiar with the topic: starting acids use it's necessary to be doing it gradually, at low concentrations as toners. They stay most effective for around 6 months (skin gets used to it), non stop use it's not recommended. Time window between September / October and February / March is perfect. Lack of sun is an advantage, because you have to remember that creams with high UVA / UVB protection are inseparable AHA companions. I won't describe in detail the actions of them all, don't feel sufficiently competent and there are plenty of interesting publications produced by professionals so I refer you to those ones. 

glycolic acid hyaluronic acid jojoba oil

After many attempts with different acids and their concentrations I found my acidic Holy Grail - glycolic acid (bought here). As a toner for daily use I usually have it at 15% concentration and a pH of 4-5; as a peel, much more concentrated (50%) and without lowering the pH (a powerful thing!). It's noteworthy that the concentrations of this sort aren't for beginners... I absolutely don't recommend it if you don't know anything about it.
Currently I am doing a series of peels and that’s what I want to write about. My trio is approaching the stage now. Glycolic acid leaves the face very smooth to the touch, not really overdried and healthy-looking. The first 2-3 times of use you will notice slight redness, which, however, will disappear after a few minutes. Imperfections are minimized, pores cleared. At lower concentrations moisturizes really well. During a series of peels I always use triple hyaluronic acid 1.5% (also here) and jojoba oil (bought here). A few drops of each, mixed on the back of my hand and applied immediately after acid neutralization makes miracles. My skin calms down very quickly, gets soft, pleasant to the touch and definitely I can feel the moisture, which stays for a looong time. Jojoba oil doesn't clog the pores, everything is quickly absorbed and it doesn't leave a greasy film. A wonder. I can't imagine my life without these three ;)

If someone wants to read more, you will find a lot of interesting and necessary information under the links above and absolutely necessary to look here (in Polish).

Until next time :)

---

Jesień jest doskonałą porą roku na stosowanie kwasów. Moja przygoda z nimi zaczęła się jakieś 7 lat temu i końca nie widać. Kocham toniki i peelingi kwasowe miłością bezgraniczną ale nie chcę pisać tylko o tym. Kwasy stały się moim punktem wyjścia do poszukiwań ciekawych, dobrych, prostych i najlepiej niedrogich kosmetyków, które zaspokoiłyby potrzeby mojej skóry. No właśnie. Zaczęło się od plam po oparzeniu słonecznym, stąd pomysł na złuszczanie.
Na pierwszy ogień poszedł migdałowy, który jest polecany jako starter dla osób chcących się bliżej poznać z towarzystwem hydroksylowym. Dla osób nie znających tematu: zaczynając stosować kwasy konieczne jest robienie tego stopniowo, niskie stężenia w postaci toników. Skuteczne działanie utrzymuje się kilka miesięcy, nie jest zalecane stosowanie non stop. Między wrześniem/pażdziernikiem a lutym/marcem jest idealnie. Brak słońca działa na korzyść ale trzeba pamiętać, że kremy z wysokimi filtrami UVA/UVB są nieodłącznym towarzyszem kwasów. Nie będę opisywać szczegółowo działania wszystkich, nie czuję się wystarczająco kompetentna a jest mnóstwo ciekawych publikacji tworzonych przez specjalistów i tam zainteresowanych odsyłam.
Po wielu próbach z różnymi kwasami i ich stężeniami znalazłam swój kwasowy Graal - kwas glikolowy (zaopatruję się tutaj). Jako tonik do codziennego stosowania stosuję zazwyczaj w stężeniu 15% i pH w granicach 4-5, jako peeling dużo bardziej stężony (50%) i bez obniżania pH (mocna rzecz!). Warto zaznaczyć, że stężenia tego rzędu nie są dla początkujących... Absolutnie nie polecam, jeśli nie wie się nic na ten temat.
Aktualnie robię serię peelingów i o tym chcę napisać. Teraz wchodzi na scenę moje trio. Kwas glikolowy zostawia twarz bardzo gładką, napiętą, niezbyt przesuszoną i zdrowo wyglądającą. Pierwsze 2-3 razy można zauważyć lekkie zaczerwienienie, które jednak mija po kilku minutach. Nierówności wyrównane, pory oczyszczone. Przy niższych stężeniach doskonale nawilża. W trakcie serii peelingów zawsze używam z potrójnym kwasem hialuronowym 1.5% (również tutaj) i olejem jojoba (kupionym tutaj). Parę kropli każdego, wymieszane na dłoni i nałożone bezpośrednio po zneutralizowaniu kwasu czyni cuda. Skóra bardzo szybko się uspokaja, robi się miękka, miła w dotyku i zdecydowanie czuć nawilżenie, które utrzymuje się dłuuugo. Olej jojoba nie zatyka porów, całość szybko się wchłania, nie zostawia tłustego filmu. Cudo. Nie wyobrażam sobie życia bez tej trójki ;) Jeśli ktoś ma ochotę poczytać, to znajdzie dużo ciekawych i potrzebnych informacji pod linkami powyżej a także absolutnie koniecznie trzeba zajrzeć tutaj. Do następnego razu :)

No comments:

Post a Comment